Partner serwisu

Nie dzielimy się jakością z konkurencją

Kategoria: Rozmowa z...

O markach własnych i dyskontowych oraz o specyfice rynku farmaceutycznego i spożywczego mówi Roman Górny – prezes zarządu Herbapolu Lublin SA.

Nie dzielimy się jakością z konkurencją

• Waszymi głównymi produktami są zioła, soki i herbaty. Który z tych segmentów rozwija się w tej chwili najlepiej?

Generalnie biznes spożywczy jest trochę większy od farmaceutycznego, branża ta generuje więc wyższe przychody – głównie dzięki syropom spożywczym oraz herbatom, szczególnie po zakupieniu marki Big Active. Dodatkowo posiadamy w swoim portfolio „energetyk” Green-Up, bazujący w 100% na naturalnych składnikach, który – choć nie stanowi dużej części sprzedaży – jest szansą na pokazanie się w tak oryginalnym segmencie rynku.

• Dziś bardzo rośnie segment marek dyskontowych, co jest szczególnie widoczne na rynku spożywczym. Czy w przemyśle farmaceutycznym też jest taka tendencja?

W farmacji zauważyliśmy pierwsze przypadki marek własnych, ale wydaje mi się, że nie będzie tu tak szybkiego rozwoju, jak w „spożywce”. Mówimy o marce, o produkcie, którego właścicielem jest dana sieć dystrybucyjna, detaliczna czy apteczna. Producentem natomiast może być dowolna firma, która w danym momencie wytworzy towar po ustalonej, najlepiej, jak najniższej cenie, co może nie stanowić wystarczającej gwarancji jakości dla konsumenta.

W branży spożywczej klient może przywiązywać mniejszą wagę do producenta, a więc marki dyskontowe zdobywają tutaj większe udziały w rynku. Natomiast np. w herbatach funkcjonalnych marki własne próbowały zaistnieć wiele razy, ale nadal ich udział w rynku jest znikomy, kilkuprocentowy. Podobnie wygląda to w przypadku herbat czerwonych, które są również traktowane przez konsumentów jako produkty w dużej mierze regulujące układ pokarmowy i trawienie. Tam marki obce nie są wiarygodne.

• Czy Herbapol Lublin wytwarza produkty na zlecenie?

Nie, staramy się nie dzielić naszą jakością z konkurencją, ale jak to w biznesie – nigdy nic nie wiadomo. Jakością dzielimy się wyłącznie z konsumentami, ale to właśnie oni docelowo zdecydują o tym, na ile marki dyskontowe będą wypełniały rynek. Znamy kraje Europy Zachodniej: Niemcy, Holandię, gdzie stanowią one ponad 30%, czasem 40% udziału w całym rynku. Sądzę jednak, że w przypadku, gdy konsument będzie szukał różnorodności, to marki dyskontowe mogą okazać się zbyt monotonne.

• W 2011 roku wasza firma przeszła intensywny lifting logo, przeznaczyliście również znaczne środki m.in. na telewizyjną kampanię reklamową „Masz to w naturze”. Czy te działania marketingowe przyniosły wymierne rezultaty?

Za marką stoi jakość, o którą trzeba dbać. Marka bowiem z jednej strony jest benefitem, ale z drugiej narzuca odpowiedzialność. Konsument spodziewa się pewnej jakości produktu, którą trzeba utrzymywać, a nawet poprawiać. Ostatnio, przy okazji wspomnianej kampanii, weryfikowaliśmy nasze receptury i w wielu z nich udało nam się osiągnąć jeszcze większą niż wcześniej „naturalność”. Staramy się używać coraz większych cząstek owoców do produkcji, co jest jeszcze większym wyzwaniem technologicznym. W niektórych typach wyrobów, np. w „Herbacianym Ogrodzie”, nadal stosujemy produkcję ręczną tylko dlatego, że na automatycznych liniach nie ma możliwości, żeby zapewnić odpowiednio wysoką jakość.

A wracając do pytania. Tak, myślę, że jesteśmy zadowoleni ze wspomnianych działań marketingowych. Poprawiły się nasze wyniki rynkowe w herbatach smakowych, głównie ziołowych, zielonych i owocowych, które są uważane za bardziej szlachetne niż herbaty czarne. W kategorii herbat smakowych udało nam się zdobyć pozycję lidera. Cieszymy się, że nasi konsumenci docenili produkty, które im zaproponowaliśmy – myślę, że kampania ta w jakimś sensie przypomniała o Herbapolu. Dodatkowo rozwinęliśmy bardzo markę Big Active, która stała się liderem w herbatach zielonych. Udało nam się w tej kategorii przekroczyć o kilka procent światowego lidera, co uważam za największy sukces, jaki odnieśliśmy.

• Tak jak pan powiedział, za marką muszą iść wyniki. Wskaźnik zaufania polskich konsumentów do Herbapolu wynosi 60% – jest najwyższy wobec wszystkich firm na rynku spożywczym.

Ten wskaźnik napawa nas dumą, ale – jak wspomniałem – pociąga za sobą również wielką odpowiedzialność, gdyż musimy stale utrzymywać niezmiennie wysoką jakość. W naszym przypadku na pewno pomocne w zdobyciu tego wyniku na rynku spożywczym było to, że firma równolegle istnieje na rynku farmaceutycznym. Każdy ma świadomość, że farmaceutyczne wymogi produkcyjne są bardzo wysokie, a co za tym idzie – producent spełniający tego typu standardy budzi duże zaufanie również w branży spożywczej.

• Czy zatem wszystko wytwarzacie w zgodzie z GMP?

Nie wszystko, gdyż większość surowców farmaceutycznych jest nawet niedozwolona w produkcji spożywczej. Jednak w dużej mierze ci sami pracownicy obsługują obydwa procesy. Z natury i przyzwyczajenia stosują wiec te same standardy higieny i jakości. Te same punkty skupu kupują surowce zielarskie, które stosujemy zarówno do farmacji, jak i do „spożywki”, a nasi dostawcy wiedzą, że akceptujemy wyłącznie najwyższej jakości surowiec. De facto przestrzegane są tu te same procedury. Trudno wyobrazić sobie bowiem, że producent jest jednego dnia bardzo skrupulatny, pracując nad produktem farmaceutycznym, a drugiego dnia mniej staranny, wytwarzając produkt spożywczy.

GMP dużo kosztuje, więc leki są dużo droższe niż wyroby spożywcze. Oba cykle oraz obszary produkcji są od siebie oddzielone, bo tego wymaga GMP, ale jest bardzo wiele funkcji i zespołów, które pracują zarówno dla części farmaceutycznej, jak i spożywczej i automatycznie te wszystkie kompetencje się mieszają.

• Parę razy wspomniał pan o surowcach. Na waszej stronie internetowej znajduje się informacja, że „produkty Herbapolu powstają przy wykorzystaniu unikalnego w skali Europy systemu pozyskiwania surowców z natury”.

Uprawy i naturalne zbieranie ziół jest silną polską tradycją. Choć część ziół można produkować na tzw. plantacjach, to wiele nadal zbiera się po prostu na łąkach i w lasach. Unikalna pod tym względem jest czysta Polska wschodnia – od Bieszczad, poprzez Podlasie oraz Warmię i Mazury. Są obszary, na których mamy kilkanaście swoich tradycyjnych, historycznych punktów skupu.

Myślę, że zioła z Polski należą do najlepszych w Europie, dlatego też większość z nich jest eksportowana do zachodniej części Europy. To dowodzi, że producenci polskich ziół dobrze się spisują.

• Produkty ziołowe z jednej strony muszą być tradycyjne, zaś z drugiej nowoczesne. Czym te, współczesne, różnią się od wytwarzanych 30, 40, 50 lat temu?

Chociaż z punktu widzenia składu nastąpiły pewne zmiany, to główną innowacją jest forma produktu. Wprawdzie w naszym asortymencie posiadamy bardzo tradycyjne tzw. Zioła fix, jak niegdyś zaparzane we wrzątku – to jednak dziś wielu konsumentów preferuje wyroby, które można szybko przygotować i spożyć. Stąd wytwarzamy również zioła w tabletkach, kapsułkach, ale i w łatwo przyswajalnym syropie. Zatem mamy tu innowacyjny i nowocześniejszy sposób podania ziół, ale są to wciąż naturalne produkty.

• Czy dużo trudniej jest, według pana, wytwarzać produkty ziołowe w porównaniu z syntetycznymi lekami?

Jest to na pewno inny rodzaj przetwórstwa, może trochę bardziej skomplikowany, aczkolwiek wyroby syntetyczne wytwarzane są zgodnie z najwyższej klasytechnologią, którą również należy docenić. Na pewno produkcja wyrobów zielarskich, które bazują na naturalnych składnikach, jest nieco bardziej skomplikowana z punktu widzenia wymagań mikrobiologicznych, bo jednak są to surowce pochodzące ze stanu naturalnego, poddawane normalnym czynnikom atmosferycznym.

• No właśnie, co jest najtrudniejsze w wytwarzaniu produktów ziołowych? Powtarzalność surowca?

Na pewno tak. Natura jest zmienna, nieokiełznana i daje nam to, co sama urodzi, w takiej formie, w jakiej ma ochotę. Uzyskanie powtarzalności jest bardzo trudne, a większość produktów ziołowych, które są farmaceutykami, niestety jej wymaga.

W Herbapolu chyba traktujemy tę kwestię jako rzecz naturalną – musimy to robić i nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego, jak trudne byłoby dla kogoś innego pozyskanie surowca. Mamy swoje struktury
skupowe, możliwości i doświadczenie w pozyskiwaniu składników. Natomiast innym problemem, na który zwróciłbym uwagę potencjalnym konkurentom, byłaby mikrobiologia. Jest to bowiem produkcja, która poza wymaganiami GMP musi być jeszcze bardzo restrykcyjna właśnie jeżeli chodzi o kwestie mikrobiologiczne. Przedsiębiorstwa, które nie mają tu wiedzy, nie są w stanie wytworzyć produktu, który będzie zaakceptowany przez konsumenta i wymogi prawa.

• Jak wyglądają plany Herbapolu? Planujecie jakieś inwestycje?

Dziś jesteśmy po okresie dosyć dużych inwestycji w park maszynowy, głównie herbaciany, ale również poprawę technologii w produkcji syropów. Natomiast jak każda firma, która myśli o rozwoju, mamy dalsze plany inwestycyjne. Nie jest to jednak kwestia, którą chciałbym się dzielić, bo konkurencja nigdy nie śpi…

 

Rozmawiała Patrycja Misterek
Fot.: Herbapol Lublin SA

 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ