Ratujące życie leki kończą się w ponad połowie szpitali
Jak podaje portal money.pl. 60 proc. polskich szpitali przyznaje, że kończą im się najważniejsze leki "na ratunek życia". Placówki dysponują zapasem jedynie na kilka dni. Każdego miesiąca co najmniej 250 pacjentów w Polsce narażonych jest na ryzyko utraty zdrowia lub życia z braku zapasu niezbędnych lekarstw.

Szpitale przerzucają obowiązek zabezpieczenia leków pilnych na hurtownie farmaceutyczne - przekonuje Dorota Haśko z PGF Urtica.
76 proc. szpitali deklaruje, że ma zapas leków na co najmniej tydzień - wynika z raportu "Polityka lekowa i zarządzanie ryzykiem operacyjnym w szpitalach" przygotowanego na zlecenie organizacji Stratera Med. Jeśli jednak weźmiemy od uwagę najważniejsze, bo ratujące życie pacjenta, środki - statystyki są znacznie gorsze.
"Zwykłe" leki są
74,4 proc. ankietowanych szpitali twierdzi, że ma zapas leków na 7-14 dni, a 1,6 proc. - na więcej niż dwa tygodnie. W przypadku 22,5 proc. placówek zapas ten wystarczy na 3-7 dni.
Zupełnie inna jest sytuacja w przypadku leków "na ratunek życia", dostarczanych w trybie pilnym. Ok. 60 proc. szpitali ma zapas leków ratujących życie jedynie na kilka dni (w tym 33 proc. na 3-7 dni, a około 25 proc. - na 1-2 dni). Prawie 34 proc. szpitali ma zapas takich leków na 7-14 dni, zaledwie 8,5 proc. placówek ma zapas na ponad dwa tygodnie.
Cały artykuł dostępny na stronie money.pl
Komentarze