Odczulanie to jedyna metoda na pozbycie się alergicznego nieżytu nosa. Dzięki dostępowi do podjęzykowej immunoterapii alergenowej pacjenci mogliby odczulać się samodzielnie w domu
Na choroby alergiczne cierpi ok. 40 proc. Polaków. Są wśród nich zarówno dorośli, jak i dzieci, które stanowią ok. 25-30 proc. pacjentów z alergicznym nieżytem nosa. Jedyną formą leczenia alergii, która polega na zwalczaniu przyczyny, a nie objawów choroby, jest immunoterapia alergenowa, czyli tzw. odczulanie. Można je rozpocząć już u dzieci po 5. roku życia. Odczulanie zapobiega rozwojowi astmy oskrzelowej i ciężkich postaci innych chorób alergicznych. Najwygodniejszą dla pacjentów formą jest immunoterapia podjęzykowa, podawana tabletkach. Lekarze podkreślają, że jej refundacja mogłaby skrócić kolejki do alergologów, przynieść realne korzyści finansowe w systemie ochrony zdrowia i skłonić więcej pacjentów do poddania leczeniu.
– W świetle badań prowadzonych przez naszych alergologów i ECAP (Epidemiologia Chorób Alergicznych w Polsce – przyp. red.) okazuje się, że od 25 do 30 proc. pacjentów z alergicznym nieżytem nosa jest w grupie dzieci szkolnych – mówi w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes prof. dr n. med. Ewa Cichocka-Jarosz, alergolog z Kliniki Chorób Dzieci w Katedrze Pediatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Collegium Medicum w Krakowie.
Alergie stanowią epidemię cywilizacyjną. Według Światowej Organizacji Zdrowia zajmują dziś trzecią pozycję na liście najczęstszych chorób przewlekłych. Z badania ECAP wynika, że objawy alergii wykazuje około 40 proc. Polaków – ok. 9 mln cierpi na katar alergiczny, natomiast 5,5 mln ma już objawy astmy. Polskie Towarzystwo Alergologiczne podaje, że średnio co kilkanaście lat następuje podwojenie liczby chorych, wśród których są zarówno dorośli, jak i dzieci. Skłonność do chorób alergicznych jest w dużym stopniu dziedziczna, ale wzrost liczby zachorowań wiąże się też z czynnikami cywilizacyjnym i zanieczyszczeniem powietrza (smog, dym papierosowy, etc.).
Objawami alergii są m.in. świąd, łzawienie i pieczenie oczu, zaczerwienienie spojówek, katar, niedrożność nosa, kichanie, duszność, kaszel, świszczący oddech, pokrzywka, wyprysk czy obrzęk jamy ustnej i gardła. Wywołują je alergeny – najczęściej są to pyłki traw, drzew, roztocza kurzu domowego, naskórek zwierząt czy pleśnie.
– Najważniejszym alergenem są roztocza kurzu domowego. Jest to alergen o specjalnych właściwościach, ponieważ ma właściwości proteazy, czyli enzymu, który niszczy połączenia międzykomórkowe, przez co ma lepszą penetrację w obręb naszych błon śluzowych. Dlatego stanowi najważniejszy alergen wśród tych, które mogą wywoływać objawy alergicznego nieżytu nosa, a w mniejszym stopniu również zapalenia spojówek, astmy atopowej i atopowego zapalenia skóry – wskazuje prof. Ewa Cichocka-Jarosz.
W celu rozpoznania alergii przeprowadza się testy skórne lub śródskórne oraz badanie krwi, w którym określa się wysokości stężenia przeciwciał typu E (IgE). Alergolodzy mają do dyspozycji szeroki wachlarz farmaceutyków, ale leczenie farmakologiczne polega tylko na redukcji nasilenia stanu zapalnego i zwalczaniu objawów. Jedyną aktywną metodą leczenia jest immunoterapia alergenowa, czyli tzw. odczulanie. Polega ono na podawaniu alergenów, na które organizm ma uzyskać tolerancję.
– Stosując immunoterapię, przywracamy naturalną tolerancję substancji alergenowych, która występuje u osób zdrowych – wyjaśnia prof. Marek Jutel z Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu, prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej.
– Dzieci są znakomitą grupą pacjentów, do których możemy adresować immunoterapię. Przede wszystkim dlatego, że proces zapalny w przebiegu alergicznego nieżytu nosa czy astmy atopowej trwa u nich stosunkowo niedługo – mówi prof. Ewa Cichocka-Jarosz. – Zaczynamy immunoterapię z reguły u dzieci powyżej 5. roku życia. Wyjątek stanowi immunoterapia na jad owadów – tu grupę wiekową można obniżyć w przypadku ryzyka ciężkiej reakcji po użądleniu, ale dotyczy to marginalnej grupy pacjentów.
Jak podkreśla prof. Marek Jutel, immunoterapia alergenowa to bezpieczna i stosowana od lat forma leczenia, promowana przez Europejską Akademię Alergologii i Immunologii Klinicznej, która dąży do objęcia nią jak najszerszej grupy pacjentów.
– Jest to z pewnością jeden z głównych priorytetów tej organizacji, aby zwiększyć dostępność immunoterapii w krajach europejskich, w tym także w Polsce, oraz ustalić szersze niż dotychczas wskazania do stosowania tego leczenia, szczególnie wśród dzieci – mówi prof. Marek Jutel.
Immunoterapia zapobiega rozwojowi astmy oskrzelowej i ciężkich postaci innych chorób alergicznych. Zwykle stosuje się ją od 3 do 5 lat, czyli stosunkowo krótko w porównaniu z leczeniem farmakologicznym, które wielu pacjentów musi kontynuować stale, przez całe życie. Odczulanie może być podawane w dwóch formach: w zastrzykach bądź podjęzykowo (w kroplach lub tabletkach). Efektywność tych metod jest prawie taka sama, ale zaletą doustnej terapii jest to, że można stosować ją samodzielnie w domu.
– Immunoterapia podjęzykowa jest znacznie bezpieczniejsza. Nie wymaga systematycznych wizyt w gabinecie alergologa, tylko pierwsza dawka jest podawana pod kontrolą lekarza, natomiast kolejne pacjent stosuje już sam. To zmniejsza częstotliwość wizyt, dzięki czemu również kolejki mogłyby ulec zmniejszeniu – mówi prof. Marek Jutel.
W Polsce immunoterapia podjęzykowa w tabletkach nie jest jeszcze refundowana, więc pacjenci mają trudniejszy dostęp do tej formy terapii. Jednak lekarze podkreślają, że jej dostępność mogłaby nie tylko skłonić większą liczbę pacjentów do poddania się takiemu leczeniu, lecz także przynieść realne korzyści finansowe w systemie ochrony zdrowia.
– Korzyść ze stosowania immunoterapii podjęzykowej to mniejsze koszty związane z wizytami w gabinecie alergologa oraz mniejsze koszty społeczne. Wizyta pacjenta w gabinecie alergologa w celu podania iniekcji wiąże się czasem z utratą całego dnia pracy. To są duże koszty. Refundowana immunoterapia podjęzykowa przyniosłaby duże korzyści zarówno dla pacjentów, jak i dla systemu opieki zdrowotnej – ocenia prezydent Europejskiej Akademii Alergologii i Immunologii Klinicznej. – Są kraje w Europie, gdzie ponad 90 proc. odczulań u pacjentów odbywa się za pomocą tabletki podjęzykowej. Są i takie, w których jeszcze przeważa immunoterapia podskórna i Polska rzeczywiście wypada tutaj bardzo źle.
Komentarze