Biznes na lnie budowany
Len to roślina krótkowieczna, gdyż żyje maksymalnie 3 lata. W przypadku firmy
Oleofarm stała się jednak podstawą do uzyskania pozycji lidera. – Jesteśmy największym producentem oleju lnianego w Europie. Cały krajowy areał produkcji lnu nie wystarcza na nasze potrzeby. Musimy posiłkować się surowcem sprowadzanym z innych części Europy – mówi Marek Chrzanowski, prezes firmy.
• Oleofarm działa na rynkach suplementów diety i spożywczym. Na którym z nich trudniej funkcjonować i dlaczego?
Każdy z tych sektorów gospodarki, mimo że suplementy diety to teoretycznie też żywność, jest inny. Obecnie głównym problemem producentów suplementów jest zmieniające się, a przez to niestabilne prawo. Nowe regulacje są wprowadzane zarówno na szczeblu europejskim, przez EFSĘ, jak i krajowym. W sektorze spożywczym natomiast trzeba stawiać czoła konkurencji, która nie śpi i jest coraz bardziej aktywna. Jest to trudne w czasach zwolnienia gospodarczego – widać, że ludzie mają mniej pieniędzy w portfelu, a cały rynek się kurczy. Na szczęście, nasza firma potrafi sobie z tym radzić.
• Mimo zmieniających się regulacji prawnych, mówi się, że sektor suplementów diety przeżywa apogeum. Czy zgadza się pan z tym stwierdzeniem?
Muszę powiedzieć, że poprzednie lata były lepsze, obserwowaliśmy większe wzrosty. Bardzo dobra była końcówka roku 2011. Zmieniało się wtedy Prawo farmaceutyczne, apteki i hurtownie zaopatrywały się w dużą liczbę suplementów diety, a pacjenci, obawiając się wyższych cen w przyszłości, robili „zapasy”. Rok 2012 dalej mijał pod znakiem refundacji. Wiele leków wypadło z list, a w ich miejsce weszły tańsze odpowiedniki. Przyczyniło się to do zmniejszenia marży dla poszczególnych uczestników łańcucha dostaw. Podmioty musiały sobie jakoś odbić straty. Tę lukę świetnie wypełniły suplementy diety.
• Uważa pan, że rynek suplementów dalej będzie się rozwijał?
Polska podąża za trendami panującymi w Europie Zachodniej i w USA. Tam suplementacja osiąga gigantyczną skalę. Poza tym społeczeństwo się starzeje, a świadomość konsumentów rośnie. Moim zdaniem rynek suplementów diety będzie się zwiększał, choć może nie tak dynamicznie jak wcześniej – tendencja wzrostowa będzie bardziej stała.
• Czy dobra kondycja tego sektora wpłynęła na decyzję o budowie nowego zakładu produkcyjnego?
Musieliśmy powiększyć przestrzeń produkcyjną ze względu na zwiększającą się systematycznie sprzedaż. Wcześniej część naszych magazynów znajdowała się poza zakładem. Rosły więc koszty utrzymania wysokich standardów. Decyzję o przeprowadzce do nowej fabryki wymusił więc na nas sam rynek.
• Co jeszcze zyskaliście dzięki temu?
Przede wszystkim oszczędności – nie musieliśmy wynajmować powierzchni magazynowych, spadły koszty transportu. Aktualnie mamy wszystko zlokalizowane w jednym miejscu, poprawiła się nasza organizacja. Poza tym nowy zakład daje nam perspektywę dalszego rozwoju. Mamy przygotowane powierzchnie pod nowe maszyny. Obecnie czekamy na ich dostawę.
• A propos maszyn… Jakimi nowoczesnymi technologiami wytwarzania możecie się pochwalić?
Jako pierwszy podmiot w Polsce zakupiliśmy kapsułkarkę do produkcji form twardych, wypełnionych płynami. Byliśmy pionierem produktu w takiej postaci na krajowym rynku. Wcześniej zawartości płynne zamykane były tylko w kapsułkach miękkich-żelatynowych. Mamy zamówioną także nową linię do rozlewu.
• Z jakiego produktu jesteście najbardziej dumni? Co jest waszym znakiem rozpoznawczym?
Jesteśmy największym producentem oleju lnianego w Europie. Wytwarzamy go w formie zimnotłoczonej, zachowującej wszystkie parametry zdrowotne. Cały krajowy areał produkcji lnu nie wystarcza na nasze potrzeby. Musimy posiłkować się surowcem sprowadzanym z innych części Europy.
• A skąd bierzecie pomysły na wprowadzenie nowych wyrobów?
Posiadamy własny dział R&D, który śledzi trendy na rynku i bada aktualne potrzeby konsumentów.
• Zgodnie z jakimi standardami wytwarzacie?
Mamy wdrożone normy ISO, HACCP oraz GMP odpowiadające wymaganiom spożywczym.
• Deklarujecie, że wasze produkty mają bardzo wysoką jakość. Zwykle idzie za tym również wysoka cena. Czy zawsze?
Generalnie, powinno tak być. Badania jakościowe, na każdym etapie produkcji, kosztują. Niestety, później odbija się to na cenie produktu na półce w aptece czy w sklepie.
• „Inwestujemy w najnowsze osiągnięcia biotechnologii” – taką informację można znaleźć na stronie internetowej firmy…
Aktualnie pracujemy nad specyfikiem z dziedziny onkologii. Znajduje się on w fazie testów na modelu zwierzęcym. Wyniki są bardzo obiecujące. Jeżeli pozytywnie przejdzie tę część badań, to rozpoczniemy fazę kliniczną.
• A czy współpracujecie z ośrodkami badawczymi?
Tak. Prowadzimy współpracę praktycznie ze wszystkimi uczelniami we Wrocławiu – z Uniwersytetem Medycznym, Uniwersytetem Przyrodniczym i Politechniką Wrocławską.
• Zlecanie usług na zewnątrz jest coraz bardziej popularne. Dlaczego tak się dzieje?
Na polskim rynku w obszarze suplementów diety działa bardzo dużo firm. Są to najczęściej firmy handlowe. Ktoś ma jakiś pomysł, ale nie ma pieniędzy na inwestycje i zakup linii produkcyjnych. Korzysta więc już z tych istniejących w innych zakładach produkcyjnych i kontraktuje produkcję. Tego typu model biznesowy w dalszym ciągu będzie cieszył się popularnością. Wydaje mi się jednak, że jego skala będzie malała. Liczba tego typu podmiotów będzie się zmniejszała, a przewagę uzyska ten, kto ma swoją produkcję. W ten sposób może lepiej dostosowywać się do potrzeb rynku – zmieniać skład, formę czy ilość produktu w opakowaniu. Produkcja kontraktowa nie daje możliwości bycia elastycznym.
• Jakie są plany na przyszłość?
Pracujemy na 3 zmiany 7 dni w tygodniu. Mimo to chcielibyśmy dalej powiększać nasz udział na rynkach suplementów diety i spożywczym. Wiąże się to z ewentualną rozbudową nowego zakładu.
Rozmawiała Patrycja Misterek
Artykuł został opublikowany w magazynie "Przemysł Farmaceutyczny" nr 6/2012