Partner serwisu

Polegamy na zaradności Kowalskiego

Kategoria: Rozmowa z...

– Polscy producenci robią leki, których nikt nie podrabia, bo to się po prostu nie opłaca, a mimo to muszą dostosować się do Dyrektywy 62/2011/EU. Nowe wymogi UE przeciwko fałszowaniu leków generują koszty i to duże. Korporacje sobie poradzą, ale mniejsze firmy… Uważam, że jest to krok w niewłaściwym kierunku – mówi Bolesław Piecha, Senator RP, poseł PiS, były wiceminister zdrowia.

Polegamy na zaradności Kowalskiego

• Czy Polska oszczędza na zdrowiu swoich obywateli?

Tak. Kwestia ta nie jest priorytetem. Rząd nieustannie polega na zaradności Polaków – jak coś „bierze” lub strzyka Kowalskiego, to udaje się prywatnie na wizytę, bo tak jest szybciej i łatwiej, kupuje jakieś leki i w ten sposób problem ma z głowy. Nie ma niestety w naszym kraju długofalowej polityki dotyczącej zdrowia publicznego. Chorym pozostaje jedynie czekać, bo może akurat zwolni się miejsce do lekarza specjalisty albo na zabieg, albo PKB na głowę wzrośnie, więc państwo będzie mogło sfinansować dostęp do nowego leku.

• Obecnie trwa akcja pt. „zmniejszyć kolejki do lekarzy”.

W Polsce leczymy się głównie przez telewizor oraz internet – prościej jest podpatrzyć „Goździkową” z ekranu lub coś „wygooglować”, niż dostać się do „specjalisty”. Z tego względu stale rośnie i dynamicznie rozwija się rynek leków OTC. Polski pacjent nie leczy bólów stawów, kręgosłupa itd. Bierze środki przeciwbólowe przynoszące chwilową ulgę, ponieważ na wizytę u ortopedy czy neurologa musiałby czekać miesiącami. Woli odłożyć leczenie na późniejsze lata, kiedy koszty terapii będą o wiele wyższe.

• Na taką sytuację wpływa również fakt, że leki w naszym kraju nie należą niestety do „towarów” dostępnych dla każdego…

Może zabrzmi to brutalnie, ale dla niektórych farmakoterapii, np. antybiotyków, nawet lepiej, że dostęp jest gorszy. Gdyby jednak kolejki do lekarzy były krótsze, to gospodarka lekiem byłaby lepsza. W większości krajów świata produkty lecznicze są naznaczone piętnem refundacji realizowanej z budżetów publicznych lub prywatnych. Ceny leków w Polsce są jednymi z najniższych w Europie, a mimo to pacjent dopłaca do nich bardzo dużo. Z tego względu dostęp do farmakoterapii jest utrudniony. Przy chorobach przewlekłych, ciężkich, antybiotykoterapiach ceny leków często wykraczają poza możliwości finansowe obywateli. W związku z tym szacuje się, że 25% pacjentów nie wykupuje leków. Pewien procent stanowią tutaj błędy związane z polipragmazją, czyli nadmiernym stosowaniem farmaceutyków przez lekarzy, oraz ze złym wypisywaniem recept. Na tę liczbę wpływa również wzajemna relacja na linii: przemysł farmaceutyczny – Ministerstwo Zdrowia. W interesie każdego, kto płaci, jest wydać jak najmniej, zaś tego, kto sprzedaje – zyskać najwięcej. To chyba logiczne.

 

Cały wywiad można przeczytać w magazynie "Przemysł Farmaceutyczny" 1/2014

Rozmawiała: Patrycja Misterek
Fot.: zasoby własne autora

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ