Partner serwisu
22 lipca 2014

Patent jednolity. Czy jest się czego obawiać?

Kategoria: Prawo

Wprowadzenie patentu o jednolitym skutku oraz Jednolitego Sądu Patentowego (JSP) budzi od kilku lat wiele kontrowersji. Wśród małych i średnich przedsiębiorstw pomysł ten nie jest przyjmowany z dużym entuzjazmem, wśród profesjonalnych pełnomocników – rzeczników patentowych – budzi obawy. Czy rzeczywiście jest się czym martwić?

Patent jednolity. Czy jest się czego obawiać?

W opracowywanym przez Komisję Europejską co roku raporcie – realizowanym w ramach Strategii Europa 2020  – zwanym Innovation Union Scorebord (IUS), który w porównawczym ujęciu omawia innowacyjność państw członkowskich Unii Europejskiej oraz wybranych krajów spoza UE, Polska zajmuje 27 miejsce (na 30 badanych państw) – co stanowi 4 miejsce od końca. Jedynym pocieszającym aspektem, jaki wynika z raportu przeprowadzonego w roku 2013 jest umiejscowienie Polski wśród tak zwanych umiarkowanych innowatorów, podczas gdy w roku 2012 wraz z Bułgarią, Łotwą i Rumunią określani byliśmy mianem jedynie skromnych innowatorów. W świetle wybitnych osiągnięć polskiej nauki oraz docierających zewsząd informacji na temat sukcesów polskich studentów czy naukowców, jak również mając na uwadze drzemiący wśród polskich przedsiębiorców potencjał – wynik taki musi budzić i budzi skrajnie negatywne emocje, żeby nie powiedzieć złość. Powodów, dla których Polska zajmuje tak odległe miejsce w rankingach innowacyjności jest wiele, a idea wprowadzenia nowego systemu patentowego, który jeszcze w fazie projektu nie jest dla teoretyków i praktyków prawa systemem transparentnym, z pewnością nie wpływa pozytywnie na odbiór planowanych zmian.

Czego się boi Polska?

Nie jest tajemnicą, iż środowisko rzeczników patentowych (podobnie jak sami przedsiębiorcy) „zaciekle” walczyło o niepodpisywanie przez polski rząd Porozumienia o Jednolitym Sądzie Patentowym (JSP). Tak też się stało – Polska znalazła się wśród zaledwie trzech państw (wraz z Chorwacją i Hiszpanią), które nie podpisały tego dokumentu. Znane są wszystkim powody, dla których zabiegano o nieprzystępowanie do wspomnianego Porozumienia – konieczność zapoznania się z obowiązującymi na terytorium RP prawami wyłącznymi w języku innym niż język polski, a co za tym idzie niezgodność z Konstytucją RP; nagłe obowiązywanie na terytorium RP ponad dziesięciokrotnie większej liczby patentów niż dotychczas, a co za tym idzie znacznie ograniczone „pole” do działania dla naukowców czy przedsiębiorców; nieznane po dziś dzień koszty (wysokość opłat za utrzymywanie zgłoszenia, koszty postepowania przed JSP); koszty i języki postepowania przed poszczególnymi oddziałami Jednolitego Sądu Patentowego w Londynie, Monachium czy Paryżu. Wszystkie wyżej wspomniane były już przedmiotem wielu dyskusji, sympozjów czy publikacji i pozostają jak najbardziej aktualne – do podanych powyżej obaw dołącza również autor niniejszego tekstu. Niemniej jednak strach przed tym co nowe, jak również szereg nieprawidłowości zaplanowanego systemu, nie oznacza, iż nie jest to realna sytuacja, z którą zarówno polskim przedsiębiorcom, polskim naukowcom, jak również polskim rzecznikom patentowym, a zwłaszcza polskiej gospodarce, przyjdzie się prędzej czy później zmierzyć.

Okiem naszych sąsiadów

30 czerwca 2014 roku polska sekcja FICPI (International Federation of Intellectual Property Attorneys) zorganizowała w siedzibie Urzędu Patentowego RP konferencję pod tytułem „Patent europejski o jednolitym skutku oraz Jednolity Sąd Patentowy – obecna sytuacja, perspektywy oraz implikacje dla rzeczników patentowych i ich klientów”, na którą zaproszeni zostali reprezentanci środowisk rzeczników patentowych z trzech krajów: Wielkiej Brytanii, Niemiec oraz Czech. Szczególnie interesujący tak dla wszystkich uczestników konferencji jak i dla jej organizatorów był punkt widzenia naszych sąsiadów z południa, których sytuacja (w kontekście języka ojczystego oraz języka przyznawanych patentów o jednolitym skutku) jest analogiczna do tej panującej w Polsce.  

Dyskusja jaka toczy się w środowisku na Wyspach Brytyjskich dotyczy konkretnych aspektów procedowania w nowym systemie, między innymi takich jak: możliwość rozpoznania sprawy przez Sąd I instancji w okresie 1 roku, kto będzie piastował funkcje sędziów w poszczególnych oddziałach JSP, w jaki sposób system będzie w stanie sam się finansować (takie jest założenie), czy kraje członkowskie będą ponosiły dodatkowe opłaty mające na celu utrzymanie nowego systemu, jaka będzie wysokość opłat sądowych, kto będzie pokrywał koszty kształcenia sędziów, jakie będzie podejście sędziów z poszczególnych systemów prawa, tj. FR, DE i UK, jak wysokie koszty poniesie strona, która przegra spór w JSP, kto dokładnie będzie mógł reprezentować strony przed JSP. Te i wiele innych (konkretnych) pytań zadają sobie pełnomocnicy z Wielkiej Brytanii. Widać zatem, iż kolegom z Wysp również wiele aspektów dotyczących nowego systemu „spędza sen z powiek”, niemniej jednak są to konkretnie postawione pytania i poszukiwanie na nie konkretnych odpowiedzi z pozycji aktywnego członka nowego systemu.

Podobnie jest w przypadku naszych zachodnich sąsiadów, choć postawa Niemców wydaje się znacznie bardziej optymistyczna niż Brytyjczyków. Najważniejsze obawy dotyczą ewentualnego podejścia „all or nothing”, czyli sytuacji w której do ewentualnego unieważnienia patentu dochodzi na terytorium całej Wspólnoty, jak również sytuacji zdecydowanie bardziej skomplikowanego systemu ochrony patentowej w całej Europie – równolegle bowiem obowiązywało będzie kilka systemów, w których zarówno profesjonalni pełnomocnicy jak i zgłaszający będą musieli się odnajdywać. Doktor Eugen Popp – reprezentujący Niemcy – wspomniał, iż Niemcy nie dysponują naturalnymi źródłami surowców, a cała gospodarka oparta jest na inżynierii. To inżynieria właśnie jest naturalnym źródłem Niemiec, a takie źródło powinno być chronione szybko, wydajnie, jak najmniejszym kosztem i w jak największej ilości państw – patent o jednolitym skutku oraz Jednolity Sąd Patentowy w ocenie Niemców taką ochronę ma właśnie zapewnić.

Jak wyżej wspomniano stanowisko Czechów budziło najwięcej emocji z uwagi na analogiczną sytuację naszych sąsiadów zza Olzy. Czechy uczestniczą w rozszerzonej współpracy, podpisały Porozumienie o JSP (którego jeszcze nie ratyfikowały), jak również podobnie jak Polska nie są członkiem Porozumienia Londyńskiego, co ni mniej ni więcej oznacza konieczność tłumaczenia na język czeski przyznanych patentów europejskich. Różnica pomiędzy Czechami a Polską polega na podpisaniu przez tych pierwszych Porozumienia o JSP w przeciwieństwie do Polski. Czechy jednak nie znajdą się z pewnością wśród pierwszych kilku państw ratyfikujących Porozumienie. Proces ratyfikacji będzie zależał bowiem w największej mierze od wysokości kosztów, z jakimi będzie wiązała się ochrona o jednolitym skutku (które na dziś dzień nie są jeszcze znane), jak również od jakości planowanych tłumaczeń maszynowych – stanowisko reprezentantki Czech było jednoznaczne: tak długo jak jakość tłumaczeń maszynowych (automatycznych) nie będzie tak dobra jak tłumaczeń dokonywanych przez człowieka, Czechy nie ratyfikują Porozumienia o JSP.

Co z tego wynika?

Optymizm zarówno Niemców jak i Brytyjczyków nikogo nie dziwi z uwagi na brak jakichkolwiek barier językowych związanych z wprowadzeniem nowego systemu w tych krajach. Podobnie jak dziś – patent o jednolitym skutku przyznawany będzie w jednym z trzech języków procedury EP: angielskim, francuskim oraz niemieckim. Zachowawcza postawa Czechów, którzy przyjmują obecnie pozycję bacznego obserwatora, również nie jest zaskoczeniem – tak długo jak długo nowy system nie stanie się w pełni przejrzysty, nie będzie mowy o ratyfikacji Porozumienia.

Owszem, przeraża fakt, iż Urząd Patentowy RP w 2013 roku przyznał zaledwie 2.804 patentów krajowych a walidowanych patentów EP na terytorium Polski w tym samym czasie było ponad 7.200 (co stanowi 72% wszystkich patentów przyznanych w Polsce w 2013 roku), dla porównania zaś EPO w 2013 roku przyznało ponad 66.000, co pokazuje skalę nagłego „zalewu” obszaru RP przez prawa wyłączne zagranicznych podmiotów – czas najwyższy chyba jednak otrzeć łzy, przełknąć gorycz, jaką wywołuje idea patentu jednolitego i JSP oraz przystąpić do działania. Uwaga środowiska rzecznikowskiego na tym etapie powinna skupić się na monitorowaniu oraz czynnym angażowaniu się we wszelkie aktywności dotyczące reprezentacji przed Jednolitym Sądem Patentowym i lobbowania na rzecz możliwości reprezentowania polskich podmiotów przed JSP przez europejskich rzeczników patentowych z naszego kraju bez dodatkowych ograniczeń. Prędzej czy później przyjdzie nam zmierzyć się z rzeczywistością przepełnioną masą patentów o jednolitym skutku – im szybciej zdamy sobie z tego sprawę tym lepiej, tym więcej bowiem będzie czasu na przyglądanie się nowemu systemowi, naukę oraz wyciąganie wniosków. Stan permanentnego malkontenctwa na planowane zmiany (co wpisuje się jakby nie było w naturę Polaków) musi minąć, ustępując zapałowi i chęci zmian.

Aktualny stan

Na dzień 15 lipca 2014 roku Porozumienie o JSP ratyfikowały cztery państwa: Austria, Belgia, Francja i Szwecja. Do „uruchomienia” nowego systemu niezbędna jest ratyfikacja Porozumienia przez 13 krajów, w tym obligatoryjnie Niemiec, Wielkiej Brytanii i Francji – tylko ta ostatnia ratyfikowała Porozumienie. Wspomniana powyżej konferencja zakończyła się refleksją na temat wprowadzenia przed laty Patentu Europejskiego i Konwencji o Patencie Europejskim oraz obaw i fali sceptycyzmu, jakie towarzyszyły planowanym zmianom. Po latach okazało się, że aktualnie obowiązujący system jest jednym z najlepiej funkcjonujących na świecie – z czym trudno się nie zgodzić. Takie stwierdzenie jednak wywołuje pewien paradoks. Bowiem skoro jest tak dobrze, to po co to zmieniać? Możliwe, iż po to, aby było jeszcze lepiej? Pozostaje nam jedynie poczekać!

 

Autor: Piotr Godlewski
Kancelaria JWP Rzecznicy Patentowi

Fot.: Kancelaria JWP Rzeczniczy Patentowi
 

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ