Partner serwisu
16 kwietnia 2015

Niepotrzebne od razu miliardy w kieszeni

Kategoria: Rozmowa z...

– Trzeba mieć dobry pomysł i strategie rozwoju dla swoich projektów. Selvita udowodniła, że można skutecznie funkcjonować, zaczynając od małej skali działalności i niewielkiego kapitału – twierdzi dr Miłosz Gruca, dyrektor działu badań biologicznych, członek zarządu Selvita S.A.

Niepotrzebne od razu miliardy w kieszeni
  • Według prognoz WHO, w 2030 roku w 184 krajach świata na raka będzie chorować ok. 22,2 mln ludzi. Kiedy powstanie skuteczny lek przeciwnowotworowy?

Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta. Onkologia jest obecnie bez wątpienia gorącym tematem, nad którym pracuje wiele firm farmaceutycznych i biotechnologicznych na całym świecie. Wiele firm, z którymi współpracujemy lub mieliśmy okazję współpracować na przestrzeni ostatnich lat, opracowuje związki o potencjalnym zastosowaniu w terapii przeciwnowotworowej. Są to często projekty zaawansowane, znajdujące się w II lub III fazie badań klinicznych, jak również obiecujące projekty rozwijane w przedklinice. Nie chciałbym się wypowiadać w imieniu innych firm z branży, natomiast jeśli chodzi o Selvitę, wierzę, że w przeciągu kilku najbliższych lat prowadzone przez nas projekty zwiększą szanse na opracowanie takiego leku.

Jednocześnie należy pamiętać, że projekty tego typu obarczone są dużym ryzykiem i w większości przypadków trudno przepowiadać z góry ich sukces naukowy, zwłaszcza przed rozpoczęciem badań klinicznych. Dlatego też najbliższe miesiące będą kluczowe dla naszych najbardziej zaawansowanych projektów, które wprowadzamy do pierwszej fazy badań klinicznych. Uzyskane dane pozwolą nam oszacować potencjał naszych kandydatów klinicznych i przybliżą do uzyskania odpowiedzi na pani pytanie. Stanie się to jednak nie prędzej niż za kilka lat.

  • Działalność Selvity dotyczy dwóch segmentów: usług oraz innowacji. Z którymi projektami własnymi wiążecie szansę na sukces?


Zdecydowanie największe nadzieje wiążemy z naszymi innowacyjnymi projektami onkologicznymi. Ten obszar działalności od zawsze znajdował się w centrum zainteresowań Selvity. Oczywiście usługi kontraktowe, które świadczymy dla naszych klientów na całym świecie, stanowią bardzo ważny element naszej strategii. Zapewniają one dodatkowe źródło przychodów, które poza środkami pozyskanymi z GPW oraz grantami badawczymi, jest niezwykle istotne z punktu widzenia finansowania działalności związanej z naszymi wewnętrznymi projektami innowacyjnymi.

  • Selvita nie zajmuje się jednak wprowadzaniem własnych produktów na rynek. Jeżeli cząsteczka, nad którą pracujecie, nadal będzie obiecująco rokować, czy zamierzacie ją odsprzedać?

Wierzymy w nasze projekty, w potencjał leczniczy związków, które opracowujemy. Jednakże działalność badawczo-rozwojowa jest bardzo kapitałochłonna i do tej pory nasza strategia zakładała rozwój związku do zakończenia badań przedklinicznych. Debiut na głównym parkiecie GPW i związane z nim pozyskanie dodatkowych środków daje nam możliwość kontynuowania naszych wiodących projektów w klinice. Zakończenie z sukcesem pierwszego etapu badań klinicznych wpłynie znacząco na wartość opracowywanej cząsteczki, obniżając jednocześnie ryzyko potencjalnej inwestycji ze strony partnera zainteresowanego in-licensingiem. Pozytywne wyniki uzyskane w pierwszej fazie badan klinicznych otworzą drzwi do jeszcze większej ilości firm zainteresowanych zakupem cząsteczki.

  • Za początek biotechnologii farmaceutycznej uważa się doświadczenia Aleksandra Fleminga – każdy słyszał o tym, w jaki sposób odkryto penicylinę. Czy zgodzi się Pan, że biotechnologia farmaceutyczna to nauka, która powstała trochę z przypadku?

Patrząc na historię wielkich odkryć, nie tylko penicyliny, daje się zauważyć, iż często były one w dużej mierze spowodowane przypadkiem. Choć zabrzmi to być może mało profesjonalnie, przypadek rzeczywiście może mieć duży wpływ na rozwój nauki. Oczywiście, do przełomowego odkrycia potrzeba jeszcze czegoś więcej. Zawsze potrzebny jest ktoś, kto będąc we właściwym miejscu i o dobrym czasie to zdarzenie zaobserwuje i właściwie zinterpretuje. To, co następuje później, nie ma już oczywiście nic wspólnego z przypadkiem. Wieloletnie badania poparte zazwyczaj ogromną wiedzą prowadzą niekiedy do przełomowych rozwiązań, także
w obszarze biotechnologii. Obecnie w nauce jest coraz mniej miejsca na przypadek. Nawet badania przesiewowe (HTS), bardzo często wykorzystywane w procesach związanych z rozwojem
nowych cząsteczek o potencjale leczniczym, gdzie na początku bierze się pod uwagę pulę tysięcy związków
lub liczne cele molekularne, wymagają dokładnego planowania, interdyscyplinarnego zespołu wykwalifikowanych specjalistów, nowoczesnego sprzętu i przemyślanej strategii screeningowej.

  • Przemysł farmaceutyczny i biotechnologiczny wzajemnie się uzupełniają, czy raczej ze sobą konkurują?

Moim zdaniem w coraz większym stopniu przenikają się. Na pewno nie można powiedzieć, że ze sobą konkurują. W wielu obszarach są do siebie niezwykle podobne, w innych z kolei zachowują odmienny charakter. Coraz częściej obserwujemy sytuację, w której firmy farmaceutyczne, zajmujące się do tej pory wyłącznie lekami małocząsteczkowymi, zmieniają swoje strategie i próbują sił również w biotechnologii. W Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej ten podział jest jeszcze mniej zauważalny. Bardzo często określenie „Big Pharma” stosuje się w przypadku firm, które wywodzą się wprost z biotechnologii.

  • Czy fakt, że – jak Pan mówi – firmy farmaceutyczne próbują sił w biotechnologii wynika z tego, że ryzyko na tym polu jest trochę mniejsze niż kiedyś?

Biotechnologia to w dalszym ciągu biznes obarczony bardzo dużym ryzykiem. To raczej nigdy się nie zmieni.
Analiza ostatnich dwudziestu lat wskazuje na to, iż firmom farmaceutycznym/biotechnologicznym coraz trudniej jest doprowadzić swoje innowacyjne projekty do etapu komercjalizacji.

  • Czyli bez miliardów dolarów w kieszeni nie da się funkcjonować w tym segmencie nauki?

Na pewno trzeba mieć dobry pomysł i strategie rozwoju dla swoich projektów. Pieniądze można próbować pozyskać z różnych źródeł. Niekoniecznie potrzebne są od razu miliardy dolarów. Selvita udowodniła, że można skutecznie funkcjonować, zaczynając od małej skali działalności i niewielkiego kapitału. Dzisiaj jesteśmy organizacją zatrudniającą ponad 225 specjalistów, a kapitalizacja spółki wynosi około 230 milionów złotych.

  • Wyniki finansowe firmy za rok 2014 są znacznie lepsze od tych z roku poprzedniego. Skąd taka zmiana?

W ubiegłym roku udało się sfinalizować wiele projektów rozpoczętych przez Selvitę w poprzednich latach. Bardzo dobre wyniki uzyskane w roku 2014 to przede wszystkim zasługa naszego działu R&D, który podpisał dwa znaczące kontrakty w zakresie badań przedklinicznych, związanych z rozwojem leków w obszarze onkologii. Proces zawierania umów partneringowych jest procesem bardzo długim i złożonym. Tak się akurat szczęśliwie złożyło, że dwie umowy negocjowane od wielu miesięcy, udało się nam podpisać niemal jednocześnie. Za tym oczywiście idą korzyści finansowe. Zdarzenie to zbiegło się również z licznymi sukcesami naszych działów komercyjnych – biologii oraz chemii kontraktowej, które świadczą usługi dla firm farmaceutycznych i biotechnologicznych. Zawarliśmy nowe, często długoterminowe kontrakty z klientami, a część już istniejących trwających projektów została przedłużona.

  • Za światową stolicę biotechnologii uważa się Boston. Czy dlatego pierwszą zagraniczną spółkę zależną zdecydowaliście się stworzyć w USA?

Stany Zjednoczone to strategiczny rynek dla Selvity. W marcu otworzyliśmy w okolicach Bostonu pierwsze biuro zagraniczne. Nie bez powodu region Bostonu określa się mianem biotechnologicznej Doliny Krzemowej. Obecność Selvity w tym rejonie przybliży nas do obecnych i potencjalnych klientów amerykańskich i jednocześnie w istotny sposób wpłynie na postrzeganie spółki jako firmy działającej w skali globalnej. Nasze
plany nie kończą się jednak tylko na Bostonie. W najbliższym czasie planujemy otworzyć pierwsze biuro w Wielkiej Brytanii oraz dodatkowe laboratoria w Polsce. Decyzja o inwestycji w laboratoria poza Krakowem wynika z tego, że zależy nam na dostępie do najlepszych specjalistów w Polsce. Jednocześnie mamy świadomość, iż nie każdy jest w stanie przenieść całe swoje życie do innego miasta w celu kontynuowania kariery zawodowej.

  • Czy Kraków – miasto, w którym znajduje się główna siedziba Selvity – jest kandydatem do tytułu „serca polskiej biotechnologii”?

Kraków jest na dobrej drodze do takiego miana. Wpływ na to ma kilka czynników. Pierwszym i najważniejszym z nich jest koncentracja sektora akademickiego i dostęp do bardzo dobrze wykształconej kadry naukowej. Drugim są bardzo dobre uwarunkowania infrastrukturalne parku LifeScience, w którym znajdują się nasze laboratoria. Trzecim czynnikiem jest przychylność lokalnych władz, które widzą w biotechnologii szansę dla rozwoju całego regionu. Nie bez znaczenia jest też fakt, iż lokalnie działa tu największa innowacyjna firma biotechnologiczna w Polsce, czyli Selvita. Oczywiście Life Science to nie tylko Kraków. W Polsce jest wiele prężnie działających ośrodków, wśród których należy wymienić: Warszawę, Wrocław czy Gdańsk. Nic nie stoi na przeszkodzie i w zasadzie powinniśmy sobie tego życzyć, żeby centrów biotechnologii było w Polsce więcej.

  • Mimo wszystko biotechnologia w naszym kraju dopiero raczkuje, podczas gdy w wielu państwach stanowi jeden z motorów napędowych gospodarki. Przykładem może być Brazylia.

Brazylia przez długi czas była krajem hermetycznym, teraz faktycznie bardzo dynamicznie się rozwija, a firmy działające na terenie tego kraju aktywnie poszukują partnerów do współpracy w realizacji swoich projektów. Selvita jest obecna na rynku brazylijskim od ubiegłego roku. Jest to rynek bardzo specyficzny, przede wszystkim ze względu na uwarunkowania legislacyjne. Konstytucja zapewnia tam wszystkim obywatelom bezpłatny dostęp do opieki zdrowotnej. W związku z tym rząd bardzo mocno inwestuje zarówno w biotechnologię, jak i farmację. Polityka państwa zdecydowanie napędza rozwój tego segmentu gospodarki.

  • Niektórzy uważają, że polska biotechnologia jest jak polska reprezentacja w piłce nożnej – daje wielkie nadzieje, ale sukcesów nie widać. Co Pan na to?

W Polsce temat leków innowacyjnych czy też biologicznych jest względnie nowy. Przez lata nasz kraj postrzegany był przede wszystkim przez pryzmat leków generycznych. Branża biotechnologiczna w Niemczech czy w Szwajcarii ma znacznie dłuższą historię. Na to, żeby porównywać się z tymi krajami, bez wątpienia
liderami, jeśli chodzi o branżę biotechnologiczną, potrzeba jeszcze trochę czasu. Osobiście nie jestem fanem piłki nożnej, ale z tego co pamiętam, to ostatnio nasza reprezentacja wygrała z Niemcami, więc chyba nie jest aż tak źle.

Rozmawiała Patrycja Misterek

Fot. Selvita

ZAMKNIJ X
Strona używa plików cookies w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Plików Cookies. OK, AKCEPTUJĘ